acojapacze
agrykola, regina poloniæ serce na spacer elektrony z powietrza pierwsze sklepy i usługi różności

Witryny, przezióry i semioty – inne spojrzenie na ekran

agrykola
Tutaj chciałbym wypuścić z siebie trochę pary na temat: czym jest, a raczej – czym stał się ekran, jak zdominował nasze życie i jakie z nim wiązałem nadzieje w swojej twórczości. Na początek kilka uwag, których nie znajdziesz w żadnym innym miejscu, ponieważ żadne inne źródło (tak zwanej „informacji” – co brzmi w tych czasach jak obelga) nie jest zainteresowane właściwym (czytaj – niesztampowym) wyekspediowaniem użytkownika. Świat gnijących pazerniaków potrzebuje do kosmicznego bogacenia się wyłącznie widza-użytkownika sformatowanego, gdyż inaczej – nic im po nim. A zatem – inne spojrzenie na ekran, czyli witryny, przezióry i semioty.

gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała – Regina Poloniæ, przesławna traktorzystka M.F. „oczami” Łempickiej

agrykola
Ktoś zapyta, i komu tu wierzyć? Pierwsza zasada – temu, kto nie ma w sprawie interesu, dlatego rzuciłem to i owo w kąt, uwierzyłem w szczere zapewnienia pewnych kolegów i zanurkowałem w etosie polsko-ziemiańskiego przywiązania do gleby. Oczywiście, zaangażowałem wszystkie dostępne mi w danej chwili zmysły i sporządziłem serię obrazów, tekstów i bon-motów pod tytułem agrykola – wieś międzyludzka, portal Instytutu Koźmiana (wieś nie więź, zgrabne), któremu takoż przyrządziłem zgrabną gębę. Rzecz cała stanęła pod parasolem międzynarodówki „zrównoważonego rozwoju”, jak się wkrótce okazało nie był to mój ostatni tego roku flirt z równowagą szarych komórek i chlorofilu. Już sama „kurtyna” witryny robiła wrażenie – moja wersja Reginy Poloniæ – melanż traktorzystki Figur z damą od Łempickiej. Spełniła rolę, nieprzymierzając, jak sławny teatralny gobelin Siemiradzkiego. Opracowanie całego niezbędnego ikonostasu i znakologii do ostatniego szczegółu, dopełniło dzieła. Muszę też zaznaczyć, że realizatorem mojej wizji był sam guru od inter-społeczności, pan Paweł Frankowski we własnej osobie. Wiwat!
   

)))

Przejściowa moda na głupotę

Czy z tak niegodnej przywary można zrobić fason? Można, można, ze wszystkiego można. Trzeba tylko najpierw dobrze nasmarować ludziom szare zawijasy pod czerepami – reszta pójdzie jak ta lala, bo liczy się skala. Właśnie usłyszałem w dokumencie na Planette o „liberyjskim korpusie dyplomatycznym” – Pigmeje zawsze pracują parami, nigdy pojedynczo. Tę nową dla mnie informację uznałem za bardzo ciekawą.